Mimo wielu pożarów w Gassen, w tym największy z roku 1731*, kiedy spłonęło prawie całe miasto, to do roku 1886 kiedy w pożarze spłonęła doszczętnie firma H.Hipkow & Co. w mieście nie funkcjonowała straż pożarna. Dopiero po tym pożarze ówczesny burmistrz Gassen Major D. Weber rozpoczął starania powołania straży. W 1892 zdołał utworzyć straż w mieście. Przez kilka pierwszych lat na wyposażeniu była tylko jedna pompa ręczna z wozem i wężami.  
W roku 1893 wybuchł kolejny pożar w cegielni Balack & Wirsich, a w Boże Narodzenie 1894 pożar objął Pałac w Gassen, strażacy mieli okazję do zaprezentowania swoich umiejętności w praktyce.
dawne zabudowania folwarczne przeznaczone na pomieszczenia straży w dawnym mieście Gassen, for. S.G. 2006    dawna i obecna siedziba straży w mieście Gassen i Jasień, for. S.G. 2006

Drugą pompę udało się zakupić dopiero w 1900 roku. Od tego czasu wprowadzono umundurowanie i hełmy strażackie.
Kolejne pożary z roku 1902 i 1906 wybuchły w cegielni Freytag, w 1912 w tartaku firmy Apeit.
W 1912 strażacy otrzymali drabinę, w 1929 mechaniczny wóz strażacki.
W latach 1922-1923 nastąpiły pożary zabudowań gospodarczych dawnego pałacu w Gassen.
Początkowo strażacy ćwiczyli na obiektach przy dawnym gimnazjum przy Turnplatzstrasse, w kolejnych latach przenieśli się do przebudowanych obiektów dworskich dostosowanych na nową remizę przy Ratuszu (dany Pałac). W 1942 roku w Gassen uroczyście obchodzono 50-lecie istnienia Straży pożarnej. Odbyły się pokazy gaśnicze i wielka defilada strażaków z Gassen i okolicznych miejscowości przez całe miasto.
Wraz z rozwojem przemysłowym miasta firma Th.Flothera utworzyła własną straż zakładową.

Po roku 1944 członkowie straży pożarnej z Gassen zostali wywiezieni przez Rosjan w głąb Związku Radzieckiego.
Dawna remiza do dnia dzisiejszego pełni swoją funkcję.

źródło informacji: art. Erich Tzschentke

 

* Pożar z roku 1731 miał ogromny wpływ na kształt obecnego Jasienia. Pożar wybuch 28 sierpnia popołudniu między 14 a 15 godziną. Całe miasto zostało postawione na nogi dźwiękiem dzwonów. Wszyscy zabrali się do gaszenia pożaru. Lato roku 1731 było bardzo upalne, stan wody w rzece Lubszy bardzo się obniżył i ta sytuacja wpłynęła na skalę zniszczeń w mieście.
Pożar szalał jak wichura od domu do domu płomienie sięgały koron drzew. Spłonęło probostwo – plebania, budynek zapłonął jak świeca. Ok. 15.45 spłonął kościół a wraz z nim organy, księgi parafialne, biblie, modlitewniki. Z pożaru ocalało zaledwie 7 domów. Całe miasto wyglądało jak jedna kupa gruzu.